Witam !
Na tej stronie znajdzie opis autentycznej przygody z tak zwaną "Przedłużoną gwarancją".
Dlaczego mogę powiedzieć, że autentyczna, a to dlatego że, sam ją przeżyłem.
Cała
przygoda miała początek od potrzeby nabycia nowego telefonu, który to
postanowiłem zakupić w jednym, ze sklepów "RTV Euro AGD". Wszystko
przebiegało jak na normalnych zakupach, do momentu, kiedy to sprzedawca
zaoferował mi w tytule opisaną gwarancję. Zapytałem go wtedy ...dobrze
ale co to jest ?. On odpowiedział, że jest to nic innego jak forma
ubezpieczenie sprzętu od nieszczęśliwego wypadku, którą watro nabyć,
gdyż w razie zniszczenia sprzętu ubezpieczyciel pokryje koszty naprawy.
Pomyślałem jestem pechowy, a poprzedni sprzęt właśnie taką miał
historię, to też zgodziłem się. W skutek czego automatycznie zapłaciłem
1/3 wartości telefonu więcej.
Ale jak się okazało po prawie 7
miesiącach użytkowania sprzętu, dobrą decyzją, a to dlatego, że gdy
feralnego dnia wychodziłem z domu wywinąłem orła przed blokiem na
butelce, którą ktoś po prostu rzucił na drogę. Jak się domyślacie oprócz
uszkodzeń ciał doszło uszkodzenie telefonu :(. Po całej nieszczęśliwej
sytuacji, zadzwoniłem do sklepu gdzie nabyłem sprzęt, w którym dostałem
numer telefonu do "Ergo Hestia". Oczywiście tam zgłosiłem szkodę, a
wglądało to tak. W pierwszej kolejności musiałem opowiedzieć całą
sytuacje. Podejrzewam że, chodziło w tym o to, czy w ogóle kwalifikuje
się do otrzymania odszkodowania. Następnie zostałem poproszony o
przesłanie zdjęć uszkodzonego sprzętu. Po wszystkim zostałem
poinformowany telefonicznie, że moja szkoda została rozpatrzona
pozytywnie, a po uszkodzony sprzęt przyjedzie kurier.
Tak
to wyglądało do tej pory, oczywiście efekty finalny opiszę po zakończonej historii. A teraz opiszę również autentyczną przygodę, która przydarzyła
się mojemu znajomemu dla porównania, który tak jak ja kupił telefony w
tym samym sklepie i tak samo go ubezpieczył.
Każdy z
was może teraz pomyśleć no fajnie, czyli warto ubezpieczać sprzęt. Ale
jak wiadomo w życiu nie jest tak do końca jakby się nam wydawało.
Dlatego przeczytajcie teraz przygodę Władka.
Władek to właśnie mój znajomy, który jak wcześniej wspomniałem postąpił tak jak jaz małą różnicą.
Na
jego nieszczęście, telefon wypadł mu z ręki tuż przed utratą gwarancji w
skutek czego pękła szybka w jego telefonie i tu wydawało się mu, no
trudno stało się ale mam przecież polisę także po problemie. Jak się
później okazało wcale tak nie było. Władek owszem zadzwonił i zgłosił
problem tylko że, od razu po opisaniu sytuacji dostał odpowiedź:
...niestety nie przysługuje Panu odszkodowanie, gdyż uszkodzenie nie
powstało na skutek nieszczęśliwego wypadku... Po tych słowach obudziły
się nerwy i wielkie rozczarowanie, oraz pytanie co teraz? Walcząc o
swoje Władek udał się do Rzecznika praw Konsumenta, gdzie opisał swoją
sytuacje i otrzymał odpowiedź: ...w tej sytuacji mamy związane ręce,
gdyż po zapoznaniu się z warunkami umowy faktycznie nie przysługuje Panu
nic. Owszem może Pan z tym iść do sądu ale szansę wygrania są równe
zeru... Pomyślicie sobie teraz przecież to co ? Był to szczęśliwy
wypadek? I tu w tym słowie jest pies pogrzebany.
Długo mad tym myślałem jak to możliwe, ale po głębszej analizie doszedłem do następujących wniosków. Chodzi o to słowo "wypadek"
Definicja tego słowa brzmi mniej więcej tak:
"Za wypadek, uważa się nagłe zdarzenie wywołane przyczyną zewnętrzną powodujące uraz lub śmierć".
Co
za tym idzie w moim przypadku doszło do do uszkodzenia sprzętu na
skutek nieszczęśliwszego wypadku, gdyż powstał on na skutek czynnika
zewnętrznego jakim była butelka, na której się przewróciłem i doznałem
urazu. Natomiast w przypadku Władka wyglądało to tak, uszkodzenie nie
miało nic wspólnego z wypadkiem tylko z nie ostatecznością.
Wnioski
może sobie teraz, każdy sam wyciągnąć. A czy opłaca się ubezpieczać
sprzęt? Na to pytanie każdy musi sobie odpowiedzieć sam. Na pewno trzeba
wnikliwie czytać warunki ubezpieczenia gdyż są one naprawdę jak widać
istotne. Mam nadziej, że tym krótkim, artykułem pomogłem niektórym
osobą.